Im dłużej pracuję w segmencie pomocowym, tym bardziej rzeczy i czynności, które z samym pomaganiem się wiążą, zdają mi się w coraz większym stopniu naturalne i całkiem zwyczajne. I choć w fundacji dzieje się w każdym tygodniu trochę rzeczy małych, a czasami całkiem sporych, coraz rzadziej przywiązuję wagę do tego, aby dokumentować każdy sukces i każdy przejaw dobrej woli. Z punktu czysto marketingowego to podejścia zdaje się mało opłacalne dla działania fundacji, jednak mój wewnętrzny barometr wartości każe mi się skłaniać w kierunku takiej akcji, która jest coraz mniej nastawiona na pokaz, a coraz bardziej skierowana na czerpanie ze swoich poczynań wewnętrznej satysfakcji, która zdaje się być jedyną gratyfikacją. Tym samym staram się z pomagania uczynić pewnego rodzaju sztukę, której ja sam, również Państwo, którzy wciąż dokładacie swoje cegiełki, jesteśmy czasami jedynymi świadkami. W świecie Facebooka i Instagramu, jest to moja wewnętrzna potrzeba docenienia swojego życia, bez presji i potrzeby ciągłego dzielenia się wszystkimi szczegółami swoich codziennych poczynań. Takie podejście przekułem także w ostatnim czasie na „Jacka z Szafy”, który jest przecież i pozostaje częścią mojej codziennej rzeczywistości. I tym przydługim wstępem chciałem Państwu wytłumaczyć, dlaczego w ostatnim okresie było mniej postów, choć bez wątpienia wcale mniej się nie działo!
A teraz do brzegu Marynarze!
W ostatnim okresie otrzymałem od Państwa ogromne ilości ubrań męskich. Większość z Państwa poświęciła swój czas, aby je starannie wyselekcjonować, uprać i dowieźć do fundacji. Przychodzą również paczki z dalekich stron i te zawsze wywołują mój uśmiech na twarzy. Serdecznie Państwu dziękuję! W najbliższym czasie będę wstanie spakować szczelnie swojego busa i objechać wiele organizacji pomocowych i noclegowni z Poznania i okolic. Otrzymałem także sporo poduszek (jedną nawet ostatnio przyniosłem z lasu) i grzejnik elektryczny. Wszystko to trafi w dobre ręce.
W sposób szczególny chciałem podziękować także Maciej Białka z Tota Tua – w służbie ubogim, który kilkukrotnie podzielił się ze mną jedzeniem. A były to nie byle jakie rzeczy, bo przecież warzywa, mięsa i słodkości, które w ostatnim czasie dwukrotnie trafiły do mniej zamożnych rodzin z Przeźmierowa (dziękuję lokalnym działaczom!). Maciej prowadzi także Dom Świętego Łazarza, wartościowe miejsce na mapie Poznania, gdzie na pomoc mogą liczyć bezdomni mężczyźni, często z problemami alkoholowymi. I mój podopieczny trafił tam w ostatnim czasie, za co jestem ogromnie wdzięczy.
Dziękuję także Jerzy Briks i Bartek Poznański z Zupa Wolności. Otrzymałem od nich w ostatnich dniach całe masy słodkości, a także kiełbasę i chleb, którymi mogłem podzielić się z mniej zamożnymi mieszkańcami Smochowic, a i tak jeszcze sporo zostało.
Dziękuję ponownie Agnieszka Budna, która w Mosinie prowadzi swój Magazyn Dobra. Dzięki jej uprzejmości, mogę tam zawozić wszystkie rzeczy, na które ja sam nie znajduję zapotrzebowania. W ostatnim czasie była to spora ilość pluszaków, które wiem, że znajdą nowych, małoletnich właścicieli.
A dokąd dalej? Otóż idzie zima i dlatego zbieramy ubrania męskie:
Kurtki zimowe
T-SHIRTY
KOSZULE
SPODNIE
MAJTKI I BOKSERKI (używane i uprane także!!!)
SKARPETY (używane i uprane także!!!)
CZAPKI Z DASZKIEM LUB PODOBNE
PLECAKI
Koce, pościele, kołdry, ręczniki
nie zbieramy garniturów!
jak również:
KSIĄŻKI (nie słowniki, nie podręczniki szkolne – coś o ciekawej fabule, czego żal nam wydać, a wiemy, że więcej nie sięgniemy po tę pozycję i będzie się tylko kurzyć na półce)
Wszystko można zostawić w Fundacji „Jacek z Szafy” w Przeźmierowie na ulicy Wiosny Ludów 77. A jeśli mnie akurat nie ma, wystarczy przerzucić za płot.
Serdecznie dziękuję za całą pomoc, życząc zdrowia, szczęścia i pomyślności!
Jacques de Chiffon