Czas pandemii był dla mnie bardzo łaskawy. Nadal stać mnie na to, żeby kupować niezbędne produkty spożywcze dla siebie i swoich bliskich. Dlatego, że znam wiele rodzin, których sytuacja bardzo się zmieniła przez ostatnie kilka miesięcy, dodatkowo czuję się bardzo wdzięczny za wszystko co mam. Jak nigdy dotąd. Nie zostałem zwolniony, moja pensja nie została ucięta, nie zostałem wysłany na bezpłatny urlop. Starcza mi jeszcze na to, żeby będąc na zakupach nabyć kilka dodatkowych produktów dla przysłowiowych Kowalskich, którzy przecież mieszkają za płotem. I choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, naprawdę potrzebują pomocy.
I tak dziś kupiłem makaron świderki za 2,29 zł, mąkę za 1,69 zł, dwie zupy instant za 0,99 zł każda, kaszę wiejską za 1,49 zł, ryż za 1,99 zł, kawę za 8,99 zł, słoik z marchewką i groszkiem za 2,99 zł, sos do spaghetti za 3,49 zł, sos meksykański za 3,49 zł, mydło antybakteryjne za 4,99 zł, sałatę lodową za 3,49 zł i czekoladę za 2,49 zł. Wiadomo, czekolada dla dzieciaków!
Łącznie wydałem 39,37 zł. Wiedząc, że Kowalscy zjedzą z tej kwoty dobrych kilka obiadów, myślę, że to naprawdę mała suma, a jednocześnie tak bardzo dla nich znacząca.
Myślę, że to szczególny czas, odpowiedni aby wyrobić sobie nowy, dobry nawyk. Jeśli Ci z nas, którzy mają trochę więcej, oddadzą choć niewiele tym, którzy mają naprawdę niedużo, wspólnie przetrwamy, aż sytuacja wróci do normy.
A jeśli nie znasz w okolicy żadnych Kowalskich, którym przydałaby się pomocna dłoń, przekaż nadwyżkę zakupów do Fundacji. Rozdysponujemy wszystko gdzie trzeba!