Po letnim lenistwie Jacek z Szafy powraca wraz z nowym rokiem szkolnym! Tym razem podszedłem do tematu muzykoterapii, do czego przymierzałem się już od dłuższego czasu. Dziś właśnie odbyły się debiutanckie zajęcia. Nie ukrywam, że byłem poddenerwowany, ale na szczęście całkiem niepotrzebnie. Oddałem do dyspozycji Uczestników Środowiskowego Domu Samopomocy „Ognik” przeróżne instrumenty: perkusję, klawisze, gitarę, djembę, tamburyny i oczywiście mikrofon. I okazało się, że powstała kakofonia dźwięków, choć mogła się wydawać trudna do zniesienia, była wspaniałą możliwością wydobycia z Uczestników wspaniałej energii, emocji i radości. Był to prawie trzygodzinny koncert, na którym każdy miał możliwość spróbowania swoich sił na na dostępnych instrumentach. Nie ukrywam, że muzyka była bardzo intensywna, ale pozwoliło to każdemu na twórcze wyżycie się, gdzie znajomość gry na instrumencie nie jest specjalnie potrzebna, a na pierwszym miejscu stoją chęci. Po muzykowaniu zapanowała w Ośrodku niesamowita cisza, spokój i wręcz namacalne harmonia. Myślę, że każdy pozwolił sobie na to, aby się kreatywnie spełnić.
Serdecznie pozdrawiam,
Jacques de Chiffon
ps. A co niektórzy terapeuci pouciekali! Ale to dobrze, ponieważ przynajmniej sobie choć trochę odpoczęli.