Historia zatacza krąg. Innymi słowy – coś się kończy, a coś się zaczyna.
Na samym początku wojny osiem osób trafiło w sobotnią noc 26 lutego do Fundacji. Byli to uciekinierzy wojenni z Iwanofrankowska: siostry Irina i Vita, mąż Vity, Misza, czwórka dzieci obu sióstr, oraz przypadkowo zgarnięty nastolatek. Po nastolatka przyjechała do Fundacji następnego poranka jego zapłakana ze wzruszenia matka. Przybyła aż ze Szwecji, by go ze sobą zabrać, natomiast siostry i ich dzieci, dzięki zaangażowaniu wielu osób dobrej woli, trafiły do mieszkania na osiedlu Rzeczypospolitej w Poznaniu. Misza powrócił wtedy na Ukrainę, aby koordynować przesyłki pomocy humanitarnej i sprzętowej. W ostatnim czasie został ostatecznie wcielony do wojska. Tymczasem Irina i Vita w zeszłym tygodniu postanowiły powrócić do Iwanofrankowska, przy okazji ładując do busa tyle pomocy humanitarnej ile się dało. Całość logistyczną jak zawsze doskonale skoordynował Grzegorz Sikorski, który organizuje te transporty od samego początku wojny. I nam udało się dołożyć do busa Iriny i Vity trochę od siebie. Kilkadziesiąt kilo sera, mięsa, spory zapas jogurtów, herbaty, trochę pieluch i środków higienicznych. Wszystko to, dzięki siostrom, trafiło tam gdzie trzeba.
Irino i Vito! Mamy nadzieję, że pobyt w Polsce był dla was łaskawy, choć tak bardzo niespodziewany. Życzymy wam, abyście były bezpieczne i już nigdy nie musiały opuszczać swojego domu przez agresję militarną innego państwa. Pozdrawiamy was z całego serca!